czwartek, 5 czerwca 2014

Cz.2 Rozdział 1

Bitter sweet symphony

*miesiąc wcześniej*

 Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Fascynujące, jak jedno zdanie może skutecznie uciszyć człowieka. Moje usta były lekko rozchylone, oczy zamglone, a nogi miałam jak z waty. Wszyscy dookoła patrzyli na mnie ze smutkiem, aż samej było mi siebie szkoda. 
-Hej, przecież nie musi się tak stać, nie?- powiedziałam szybko drżącym nadal głosem. Śmieszne. Próbowałam podnieść ich na duchu, kiedy to ja byłam w niebezpieczeństwie.- Wszystko da się jakoś załatwić.
-Och, skarbie.- Fiona podeszła do mnie i zamknęła w uścisku. Dopiero teraz pozwoliłam sobie na łzy.- Zrobimy co w naszej mocy, by włos nie spadł Ci z głowy. Obiecuję.- Wyszeptała wprost do mojego  ucha.
-Myślę, że powinnaś teraz odpoczywać, Alison. - powiedział Harry.
-Nie. Są ważniejsze sprawy.
-Alison...-zaczęłam , lecz ta uciszyła mnie od razu.
-Dajcie mi spokój! Powiedziałam nie, to nie. - wysyczała siadając na kanapie.- Musimy obmyślić jakiś plan.
 Wszyscy spojrzeli po sobie i zgodnie skinęli głowami. Usiedliśmy na kanapie i fotelach w salonie. Po mojej prawej  usadowił się Harry, a po lewej Zayn. Styles ujął moją rękę i ścisnął lekko dodając jednocześnie otuchy. Tak mały gest, a cieszy.
-W takim razie, od czego zaczynamy?- zaczął Niall.
-Czekamy.- powiedziała Fiona i wyszła z budynku.

*współcześnie*

-Viv, pospiesz się!- Harry krzyknął z dołu poganiając mnie.- Dobrze wiesz, że Rixon nie cierpi spóźnialskich!- chwyciłam  w pośpiechu torbę i zbiegłam na dół. Loczek rzucił mi jabłko, które złapałam.
-Dzięki, a teraz chodź, bo się spóźnimy.- pociągnęłam chłopaka za kurtkę i ruszyliśmy w stronę budynku głównego. Zajęcia jak zaczynały się na 9, a my jak zwykle się spóźnialiśmy.
 Wraz z dźwiękiem dzwonka wbiegliśmy do sali.
-Nowy rekord.- zaśmiał się Harry siadając na swoim miejscu.
-Czyżby? Ostatnio byliśmy minutę przed.- oznajmiłam próbując unormować oddech.- Przypomnij mi, po co w ogóle chodzimy na te zajęcia, skoro jeszcze są wakacje?- spytałam patrząc na chłopaka z nutą grymasu wypisaną na twarzy.
-Wytrzymaj jeszcze dzisiaj i jutro. To tylko durne klasyfikacje grup i przygotowywanie programu.- wzruszył ramionami i obrócił w stronę drzwi, przez które  wszedł nasz opiekun, nauczyciel i mentor. Profesor Jav Rixon.

[...]

Popołudnie spędziłam w Vanilla Sky. Ruch był wzmożony, gdyż kawiarenka znajdowała się po drodze ze szkół oraz biur. Tym razem siedziałam na stołku przy ladzie jako gość i przypatrywałam się nowemu pracownikowi.
-Może Ci pomóc?- spytałam grzecznie dziewczynę, która próbowała opanować tłum.
-Dzięki, ale to ja tutaj pracuję i to ja znam się na sprzęcie, nie ty.- uniosłam wysoko brwi i zaśmiałam się cicho pod nosem. Zmianę zaczynałam dopiero za dziesięć minut, ale gotowa byłam przejąć ją teraz, ratując ją z opresji.
-Skoro tak mówisz.- odpowiedziałam i powróciłam do wcześniej wykonywanej czynności.
 Dokończyłam swoje latte i spojrzałam na zegarek. Wybiła 17, więc wstałam z ociąganiem i przeszłam na zaplecze, by zostawić rzeczy. Dziewczyna pobiegła za mną pospiesznie.
-Przepraszam! Ale wstęp tylko dla pracowników kawiarni.
-Wiem.- powiedziałam uśmiechając się do niej i zakładając fartuch na biodra. Jej mina- bezcenna.
-Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Jestem Vivienne.-  podeszłam do niej i wyciągnęłam w jej stronę rękę, którą chwyciła niepewnie.
-Miło mi, Agnes. Kurcze, nie spodziewałam się tego.- zaśmiała się i rozluźniła nieco.- Przepraszam za tą opryskliwość na początku. Strasznie się stresuje.- powiedziała wychodząc z zaplecza i kierując się do lady.
-Nie masz za co, mogłam się od razu przedstawić. A teraz do roboty.- popatrzyłam z uśmiechem na klienta i przyjęłam zamówienie.

[...]

Agnes skończyła pracę jakiś czas temu i zostałam sama. W kawiarence nie było już takiego ruchu, więc spokojnie mogłam zająć się porządkowaniem rzeczy. Już miałam zabrać się za uzupełnianie cukierniczek, gdy do środka wszedł wysoki brunet. Usiadł przy ladzie w tym samym miejscu, gdzie ja wcześniej i uśmiechnął.
-Dobry wieczór, co podać?- spytałam odwzajemniając uśmiech.
-Erm... Latte z syropem z makadamii oraz tartę.
-Śmieszne, ja też to zawsze biorę.- powiedziałam zaczynając spieniać mleko.
-W takim razie od dziś to moje stałe zamówienie.- uśmiechnął się i wyciągnął przed siebie rękę.- Scott, miło mi.- wytarłam rękę o fartuch i podałam mu pospiesznie.
-Vivienne. Mieszkasz gdzieś w okolicy?- spytałam krojąc tartę i nakładając na talerzyk.
-Dopiero co się przeprowadziłem. Mieszkam w jednym z domków na kampusie Akademii Muzycznej.- wzruszył ramionami i upił łyk napoju, gdy mu podałam.
-Naprawdę? - zapiszczałam unosząc do góry brwi.- Ja też tam chodzę. Znaczy zaczynam. Od tego roku.- przysunęłam mu pod nos ciasto i usiadłam naprzeciw.
-O, to wspaniale. Już kogoś znam.- odparł.
-Nie wychwyciłam w jakim domku mieszkasz.
-Przydzielili mnie do szóstki. Dobre dziesięć minut błądziłem po kampusie, by go odnaleźć.- odpowiedział, a ja mało co nie spadłam ze stołka. To może oznaczać tylko jedno.
-W takim razie jeszcze nie raz się spotkamy.- odparłam i z uśmiechem powróciłam do pracy.


Mamy pierwszy rozdział z drugiej części, mili państwo! To już taki oficjalny powrót. Buźka ;*

4 komentarze:

  1. Rozdzial super wlasnie zaczelam czytac i skonczylam . Chcial bym sie zapytac czy na wstepnie nastepnego rozdzialu lub na koncu mogla bys polecic mojego bloga oczywiscie moge sie odwdzieczyc tylko napisz do mnie na blogu lub pod tym komentarzem a jezeli nie to przepraszam za spam :) http://lala2000xxx.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział zajebisty!! *-* Mówię to każdej blogerce która ma bloga i mi się podoba : KOCHAM CIĘ! ;D
    Pisz daleej, bo nie wytrzymam <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie zostało zawieszone. Zapraszam na http://haveyougotcrazymind.blogspot.com/ gdzie znajduje się remake tej historii. Rozszerzona wersja opowiadania z większą ilością zagadek i tajemnic z życia Vivianne.

      Usuń