Who will be her lover?
Ważna notka pod rozdziałem!
"W pokoju zapadła cisza. Wszyscy mniej lub bardziej otwarcie patrzyli na Emily Brent. Upłynęła minuta lub dwie, nim zdecydowała się odezwać. Jej brwi podniosły się na wąskim czole.
— Państwo czekają, bym coś powiedziała? Nie mam nic do powiedzenia.
Sędzia zapytał:
— Nic, panno Brent?
— Nic.
Zacisnęła usta. Sędzia, gładząc twarz, zagadnął miękko:
— Pani przygotowuje sobie obronę?
Panna Brent odparła chłodno:
— Tu nie zachodzi potrzeba obrony. Zawsze postępowałam zgodnie z sumieniem. Nie mam sobie nic do zarzucenia.
Zapanowała atmosfera pełna wyczekiwania. Ale Emily Brent nie należała do osób ulegających opinii publicznej. Siedziała nieporuszona."- siedziałam samotnie w pokoju zagłębiając się w nową lekturę ukochanej pisarki, Aghaty Christie. Jej kryminały zawsze mi się podobały, zawsze przyprawiały mnie o dreszcze. Już miałam przewracać kolejną stronę, gdy usłyszałam ciche chrząknięcie. Zamknęłam książkę i spojrzałam w stronę drzwi.
-Można?- spytał uśmiechnięty blondyn wchodząc do mojego pokoju, tuż po tym jak skinęłam głową.- Tak sobie myślałem, czy nie zechciałabyś wybrać się z nami dzisiaj na imprezę.- uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę.
-Niall, wiesz, że nie przepadam za klubami i...za ludźmi.
-Wiem...ale pomyślałem sobie, że może dasz się jednak namówić. Proszę...
-Nie, raczej nie. Szczególnie dzisiaj.
-No ale dlaczego...-marudząc podszedł do łóżka, na którym siedziałam i położył się opierając głową o moje nogi. Spojrzał mi w oczy i zrobił tą słodką minę.
-Nie namówisz mnie.
-Ale Alison zawsze może cię zmusić!- wyszczerzył się do mnie.- No chyba, że wolisz po dobroci.
-Ugh...jesteś głupi i uparty.
-Ale za to mnie kochasz.- puścił mi oczko i wybiegł zadowolony z pokoju, na co ja przewróciłam oczami i powróciłam do lektury.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- usłyszałam wchodząc za blondynem do środka. Moje oczy były powiększone, a puls zdawał się zwolnić. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Masa ludzi, których i tak nie znałam przyszła do klubu na moją imprezę urodzinową. Ale ja już miałam urodziny...Więc co jest grane?
-Ale ja już miałam urodziny.- stwierdziłam patrząc na znajome twarze.
-Wiemy, dwa dni przed przyjazdem tutaj. Dowiedzieliśmy się tego od Harry'ego dopiero wczoraj, więc świętujemy teraz. Wszystkiego naj, kochana!- usłyszałam radosny głos Alison i od razu wpadłam w jej w objęcia.
Każdy złożył mi życzenia i znikał w tłumie. Nadeszła pora, na zmierzenie się ze Styles'em.
-Stara się robisz, mała.- uśmiechnął się do mnie zawadiacko.
-Oj, nie przesadzaj. 18 lat to nie znowu tak dużo. Poza tym ty jesteś starszy.
-I w dodatku mądrzejszy.- zaśmiał się głupkowato, na co od razu dostał kuksańca w bok.
-Nie powiedziałabym. Dlaczego to zrobiliście?
-Nie podoba ci się?
-Podoba, ale po prostu nie rozumiem...Czemu?-zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w loczka. Nie mogło do mnie dotrzeć, że ktoś zrobił coś tak miłego właśnie dla mnie. Nawet kilka takich osób, które znały mnie zaledwie tydzień.
-Hej, jesteśmy teraz prawie jak rodzina. Głowa do góry i uśmiech proszę.- posłuchałam się rozkazu i przylepiłam szeroki uśmiech na twarz. Harry także się wyszczerzył i zaciągnął mnie na parkiet. Co prawda nie byłam najlepszym tancerzem, lecz co tam. Raz się żyje, prawda?
Alkohol lał się litrami. Każdy, którego mijałam wśród tego tłumu był już wstawiony. Wróć, prawie każdy. Jedynie Zayn zachowywał trzeźwość. Nie wiedziałam dlaczego, może był naszym kierowcą? Wzruszyłam ramionami i zatoczyłam się powoli do naszego stolika przy którym siedziała reszta.
-Dziękuję wam...jeszcze raz.- powiedziałam między czknięciami. Akurat w tym momencie musiałam się zapowietrzyć. Znając życie wyglądałam koszmarnie z zaczerwienioną twarzą, potarganymi przez taniec i podskoki włosami oraz zapewne rozmazanym makijażem. Nie przejmowałam się jednak tym za bardzo i zaczęłam ciągnąć chłopaków na parkiet. Ci jednak odmawiali, narzekając na zmęczenie, nudności i inne takie sprawy. W końcu udało mi się namówić Niall'a na wspólny taniec. Na jego szczęście puścili coś wolniejszego. Objęłam jego szyję i spojrzałam uśmiechnięta w oczy.
-Przystojny jesteś.
-Wiem.
-I skromny.
-Wiem.
-Chcę cię pocałować.
-Wiem...Czekaj, co?-zaśmiałam się, a on wraz ze mną.
-Jesteś pijany.
-Ty też, ale tak to już zazwyczaj bywa na imprezach.- uśmiechnął się i zgarnął kosmyk włosów za moje ucho. Bujaliśmy się mniej więcej w rytmie muzyki. Trwaliśmy tak przez dłuższa chwilę.
-Jestem zmęczona, myślisz, że możemy już wracać?
-Raczej tak.- obrócił się w stronę naszej loży.- Wszyscy już powoli zgonują.
-Taak, najwyższa pora.- uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w ich stronę.
-Rusz się ze mnie gruba świnio, chcę wstać!- Alison wrzeszczała na Louis'a, który znalazł sobie ofiarę i położył się na niej.
-Nie, wygodna jesteś.-stwierdził zadowolony.
-Zejdź albo ostrzegam, że cię...
-Dobra, tylko spokojnie.- chłopak zeskoczył z niej szybko, co nie było najlepszym pomysłem. Stracił równowagę i mało co nie wypadł przez uchylone drzwi na chodnik. Gdyby nie Zayn pewnie zarył by twarzą.
-Mamy nowego bohatera!
-Dzięki stary. To ja już może lepiej pójdę do siebie.- wszyscy skinęli zgodnie głowami i rozeszli się do pokoi. Jedynie ja czułam się dość trzeźwa. Zmęczenie także mnie opuściło, więc usiadłam jedynie na schodach na tarasie i wyjęłam paczkę papierosów.
-Potrzebny Ci towarzysz?- usłyszałam za sobą.
-Czemu nie.-wyciągnęłam w jego stronę jednego papierosa, na co ten uśmiechnął się i przyjął go zapalając od razu oba.
-Jak podobała Ci się impreza?- spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami.
-Zazwyczaj to urodziny obchodzę sama oglądając powtórki seriali lub czytając książkę, więc teraz było po prostu inaczej.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę i zaciągnęłam się, by po chwili powoli wypuścić dym.- Czemu nic nie piłeś? Najpierw myślałam, że jesteś naszym kierowcą, ale wracaliśmy taksówką więc...
-Nie miałem ochoty.- odparł spuszczając głowę i wpatrując w czubki swoich butów.
-Och, chyba że tak. - przygryzłam wnętrze policzka. Alkohol jeszcze nie zdążył wyparować ze mnie całkowicie, powodując, że byłam bardziej pewna siebie i mniej rozważna w tym, co mówię.
-Wiesz, jesteście naprawdę przystojni.- w odpowiedzi usłyszałam chichot Zayn'a.
-Tak sądzisz?
-Hej, nie śmiej się. To prawda. Te wasze oczy, fryzury, ciała...Ugh. Szczęściary z tych waszych dziewczyn.- wypuściłam dym z ust.
-Tylko Liam ma dziewczynę. Reszta jest wolna.- odpowiedział strzepując popiół na chodnik.
-Czemu?
-Co czemu?- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Dlaczego nie macie dziewczyn?- wzruszył tylko ramionami.
-Louis jest dziwny, Niall dość nieśmiały jeśli chodzi o te sprawy, a Harry raczej nie bawi się w stałe związki.
-A co z tobą?- nie wiedziałam, czy w tym momencie jestem wścibska czy po prostu ciekawska. Na szczęście mulat uśmiechnął się do mnie ciepło.
-Nie znalazłem jeszcze tej jedynej.
-A szukałeś?
-Myślę, że jeśli ma się tak stać, to się stanie i znajdę w końcu bez szukania. Nie martw się.
-O ciebie?- prychnęłam śmiejąc się.- Ja się bardziej martwię o siebie. Człowieku, ktoś taki jak ty ... szkoda gadać.- ponownie usłyszałam ten śmiech. Ziewnęłam w końcu. Procenty dawały o sobie znać, przez co czułam się senna.
-Pójdę już, dzięki za rozmowę i imprezę.- zgasiłam papierosa i nachyliłam się, by ucałować go w policzek.
-Dobranoc mała.
-Grabisz sobie, Malik.- zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami.
Wziąłem szybki prysznic i zmierzałem ku swojej sypialni. Po drodze natknąłem się jednak na Vivienne, usiłującą otworzyć słoik z masłem orzechowym.
-Pomóc Ci?
-Tak, proszę.- podała mi naczynie po czym zwinnie odkręciłem nakrętkę. Podałem dziewczynie słoik na co ona z szerokim uśmiechem zanurzyła palec w masie i oblizała go.
-Co ty tu robisz o tej porze?- spytałem w końcu patrząc przez chwilę, jak wyjada krem.
-Zgłodniałam i tak jakoś trafiłam tutaj.- uśmiechnęła się nieśmiało. Wyglądała uroczo z rozwalonym kokiem na głowie oraz w dużej bluzie z logiem Pink Floyd'ów. Podszedłem do niej i sam wsadziłem palec do słoika oblizując go po chwili.
-Wiesz co dobre.- stwierdziłem powtarzając czynność.
-No ba, ale znajdź własny!- zaśmiała się i zamknęła go przede mną. Zeskoczyła z blatu, na którym siedziała i odłożyła masło orzechowe na półkę. Umyła ręce i stanęła przede mną.
-Powinnam iść spać.
-Powinnaś.
-Odprowadzisz mnie?- spojrzała na mnie przygryzając lekko wargę. Spoglądając w jej oczy mogłem stwierdzić, że nadal była pod wpływem. Dzisiaj nie zaszalałem za bardzo. Uśmiechnąłem się do niej i uniosłem brew.
-A co, księżniczka boi się ciemności?
-Nie, nie boję się ciemności tylko wątpię, że wejdę po schodach nie wywalając się. To po pierwsze. A po drugie to przestańcie mnie nazywać księżniczką!
-Ale dlaczego, księżniczko?
-Bo mnie to denerwuje.
-Księżniczko, spokojnie.
-Harry, kurwa, nie przeginaj!
-Księżniczko nie przeklinaj!
-Zamknij się!-zaśmiałem się.
-Księż...- nie dokończyłem, gdyż ta skutecznie mnie uciszyła wpijając się w moje usta. Był to krótki, lecz dość czuły pocałunek. Jej usta oderwały się od moich. Otworzyłem w końcu oczy i spostrzegłem, że jej już tutaj nie ma. Rozejrzałem się dookoła. Zniknęła. Albo to sen, albo to jawa. Może jednak jestem pijany, a może po prostu ześwirowałem.
-Dobranoc, księżniczko.- powiedziałem i udałem się do siebie.
— Państwo czekają, bym coś powiedziała? Nie mam nic do powiedzenia.
Sędzia zapytał:
— Nic, panno Brent?
— Nic.
Zacisnęła usta. Sędzia, gładząc twarz, zagadnął miękko:
— Pani przygotowuje sobie obronę?
Panna Brent odparła chłodno:
— Tu nie zachodzi potrzeba obrony. Zawsze postępowałam zgodnie z sumieniem. Nie mam sobie nic do zarzucenia.
Zapanowała atmosfera pełna wyczekiwania. Ale Emily Brent nie należała do osób ulegających opinii publicznej. Siedziała nieporuszona."- siedziałam samotnie w pokoju zagłębiając się w nową lekturę ukochanej pisarki, Aghaty Christie. Jej kryminały zawsze mi się podobały, zawsze przyprawiały mnie o dreszcze. Już miałam przewracać kolejną stronę, gdy usłyszałam ciche chrząknięcie. Zamknęłam książkę i spojrzałam w stronę drzwi.
-Można?- spytał uśmiechnięty blondyn wchodząc do mojego pokoju, tuż po tym jak skinęłam głową.- Tak sobie myślałem, czy nie zechciałabyś wybrać się z nami dzisiaj na imprezę.- uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę.
-Niall, wiesz, że nie przepadam za klubami i...za ludźmi.
-Wiem...ale pomyślałem sobie, że może dasz się jednak namówić. Proszę...
-Nie, raczej nie. Szczególnie dzisiaj.
-No ale dlaczego...-marudząc podszedł do łóżka, na którym siedziałam i położył się opierając głową o moje nogi. Spojrzał mi w oczy i zrobił tą słodką minę.
-Nie namówisz mnie.
-Ale Alison zawsze może cię zmusić!- wyszczerzył się do mnie.- No chyba, że wolisz po dobroci.
-Ugh...jesteś głupi i uparty.
-Ale za to mnie kochasz.- puścił mi oczko i wybiegł zadowolony z pokoju, na co ja przewróciłam oczami i powróciłam do lektury.
[...]
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- usłyszałam wchodząc za blondynem do środka. Moje oczy były powiększone, a puls zdawał się zwolnić. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Masa ludzi, których i tak nie znałam przyszła do klubu na moją imprezę urodzinową. Ale ja już miałam urodziny...Więc co jest grane?
-Ale ja już miałam urodziny.- stwierdziłam patrząc na znajome twarze.
-Wiemy, dwa dni przed przyjazdem tutaj. Dowiedzieliśmy się tego od Harry'ego dopiero wczoraj, więc świętujemy teraz. Wszystkiego naj, kochana!- usłyszałam radosny głos Alison i od razu wpadłam w jej w objęcia.
Każdy złożył mi życzenia i znikał w tłumie. Nadeszła pora, na zmierzenie się ze Styles'em.
-Stara się robisz, mała.- uśmiechnął się do mnie zawadiacko.
-Oj, nie przesadzaj. 18 lat to nie znowu tak dużo. Poza tym ty jesteś starszy.
-I w dodatku mądrzejszy.- zaśmiał się głupkowato, na co od razu dostał kuksańca w bok.
-Nie powiedziałabym. Dlaczego to zrobiliście?
-Nie podoba ci się?
-Podoba, ale po prostu nie rozumiem...Czemu?-zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w loczka. Nie mogło do mnie dotrzeć, że ktoś zrobił coś tak miłego właśnie dla mnie. Nawet kilka takich osób, które znały mnie zaledwie tydzień.
-Hej, jesteśmy teraz prawie jak rodzina. Głowa do góry i uśmiech proszę.- posłuchałam się rozkazu i przylepiłam szeroki uśmiech na twarz. Harry także się wyszczerzył i zaciągnął mnie na parkiet. Co prawda nie byłam najlepszym tancerzem, lecz co tam. Raz się żyje, prawda?
[...]
Alkohol lał się litrami. Każdy, którego mijałam wśród tego tłumu był już wstawiony. Wróć, prawie każdy. Jedynie Zayn zachowywał trzeźwość. Nie wiedziałam dlaczego, może był naszym kierowcą? Wzruszyłam ramionami i zatoczyłam się powoli do naszego stolika przy którym siedziała reszta.
-Dziękuję wam...jeszcze raz.- powiedziałam między czknięciami. Akurat w tym momencie musiałam się zapowietrzyć. Znając życie wyglądałam koszmarnie z zaczerwienioną twarzą, potarganymi przez taniec i podskoki włosami oraz zapewne rozmazanym makijażem. Nie przejmowałam się jednak tym za bardzo i zaczęłam ciągnąć chłopaków na parkiet. Ci jednak odmawiali, narzekając na zmęczenie, nudności i inne takie sprawy. W końcu udało mi się namówić Niall'a na wspólny taniec. Na jego szczęście puścili coś wolniejszego. Objęłam jego szyję i spojrzałam uśmiechnięta w oczy.
-Przystojny jesteś.
-Wiem.
-I skromny.
-Wiem.
-Chcę cię pocałować.
-Wiem...Czekaj, co?-zaśmiałam się, a on wraz ze mną.
-Jesteś pijany.
-Ty też, ale tak to już zazwyczaj bywa na imprezach.- uśmiechnął się i zgarnął kosmyk włosów za moje ucho. Bujaliśmy się mniej więcej w rytmie muzyki. Trwaliśmy tak przez dłuższa chwilę.
-Jestem zmęczona, myślisz, że możemy już wracać?
-Raczej tak.- obrócił się w stronę naszej loży.- Wszyscy już powoli zgonują.
-Taak, najwyższa pora.- uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w ich stronę.
[...]
-Rusz się ze mnie gruba świnio, chcę wstać!- Alison wrzeszczała na Louis'a, który znalazł sobie ofiarę i położył się na niej.
-Nie, wygodna jesteś.-stwierdził zadowolony.
-Zejdź albo ostrzegam, że cię...
-Dobra, tylko spokojnie.- chłopak zeskoczył z niej szybko, co nie było najlepszym pomysłem. Stracił równowagę i mało co nie wypadł przez uchylone drzwi na chodnik. Gdyby nie Zayn pewnie zarył by twarzą.
-Mamy nowego bohatera!
-Dzięki stary. To ja już może lepiej pójdę do siebie.- wszyscy skinęli zgodnie głowami i rozeszli się do pokoi. Jedynie ja czułam się dość trzeźwa. Zmęczenie także mnie opuściło, więc usiadłam jedynie na schodach na tarasie i wyjęłam paczkę papierosów.
-Potrzebny Ci towarzysz?- usłyszałam za sobą.
-Czemu nie.-wyciągnęłam w jego stronę jednego papierosa, na co ten uśmiechnął się i przyjął go zapalając od razu oba.
-Jak podobała Ci się impreza?- spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami.
-Zazwyczaj to urodziny obchodzę sama oglądając powtórki seriali lub czytając książkę, więc teraz było po prostu inaczej.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę i zaciągnęłam się, by po chwili powoli wypuścić dym.- Czemu nic nie piłeś? Najpierw myślałam, że jesteś naszym kierowcą, ale wracaliśmy taksówką więc...
-Nie miałem ochoty.- odparł spuszczając głowę i wpatrując w czubki swoich butów.
-Och, chyba że tak. - przygryzłam wnętrze policzka. Alkohol jeszcze nie zdążył wyparować ze mnie całkowicie, powodując, że byłam bardziej pewna siebie i mniej rozważna w tym, co mówię.
-Wiesz, jesteście naprawdę przystojni.- w odpowiedzi usłyszałam chichot Zayn'a.
-Tak sądzisz?
-Hej, nie śmiej się. To prawda. Te wasze oczy, fryzury, ciała...Ugh. Szczęściary z tych waszych dziewczyn.- wypuściłam dym z ust.
-Tylko Liam ma dziewczynę. Reszta jest wolna.- odpowiedział strzepując popiół na chodnik.
-Czemu?
-Co czemu?- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Dlaczego nie macie dziewczyn?- wzruszył tylko ramionami.
-Louis jest dziwny, Niall dość nieśmiały jeśli chodzi o te sprawy, a Harry raczej nie bawi się w stałe związki.
-A co z tobą?- nie wiedziałam, czy w tym momencie jestem wścibska czy po prostu ciekawska. Na szczęście mulat uśmiechnął się do mnie ciepło.
-Nie znalazłem jeszcze tej jedynej.
-A szukałeś?
-Myślę, że jeśli ma się tak stać, to się stanie i znajdę w końcu bez szukania. Nie martw się.
-O ciebie?- prychnęłam śmiejąc się.- Ja się bardziej martwię o siebie. Człowieku, ktoś taki jak ty ... szkoda gadać.- ponownie usłyszałam ten śmiech. Ziewnęłam w końcu. Procenty dawały o sobie znać, przez co czułam się senna.
-Pójdę już, dzięki za rozmowę i imprezę.- zgasiłam papierosa i nachyliłam się, by ucałować go w policzek.
-Dobranoc mała.
-Grabisz sobie, Malik.- zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami.
Harry's POV
Wziąłem szybki prysznic i zmierzałem ku swojej sypialni. Po drodze natknąłem się jednak na Vivienne, usiłującą otworzyć słoik z masłem orzechowym.
-Pomóc Ci?
-Tak, proszę.- podała mi naczynie po czym zwinnie odkręciłem nakrętkę. Podałem dziewczynie słoik na co ona z szerokim uśmiechem zanurzyła palec w masie i oblizała go.
-Co ty tu robisz o tej porze?- spytałem w końcu patrząc przez chwilę, jak wyjada krem.
-Zgłodniałam i tak jakoś trafiłam tutaj.- uśmiechnęła się nieśmiało. Wyglądała uroczo z rozwalonym kokiem na głowie oraz w dużej bluzie z logiem Pink Floyd'ów. Podszedłem do niej i sam wsadziłem palec do słoika oblizując go po chwili.
-Wiesz co dobre.- stwierdziłem powtarzając czynność.
-No ba, ale znajdź własny!- zaśmiała się i zamknęła go przede mną. Zeskoczyła z blatu, na którym siedziała i odłożyła masło orzechowe na półkę. Umyła ręce i stanęła przede mną.
-Powinnam iść spać.
-Powinnaś.
-Odprowadzisz mnie?- spojrzała na mnie przygryzając lekko wargę. Spoglądając w jej oczy mogłem stwierdzić, że nadal była pod wpływem. Dzisiaj nie zaszalałem za bardzo. Uśmiechnąłem się do niej i uniosłem brew.
-A co, księżniczka boi się ciemności?
-Nie, nie boję się ciemności tylko wątpię, że wejdę po schodach nie wywalając się. To po pierwsze. A po drugie to przestańcie mnie nazywać księżniczką!
-Ale dlaczego, księżniczko?
-Bo mnie to denerwuje.
-Księżniczko, spokojnie.
-Harry, kurwa, nie przeginaj!
-Księżniczko nie przeklinaj!
-Zamknij się!-zaśmiałem się.
-Księż...- nie dokończyłem, gdyż ta skutecznie mnie uciszyła wpijając się w moje usta. Był to krótki, lecz dość czuły pocałunek. Jej usta oderwały się od moich. Otworzyłem w końcu oczy i spostrzegłem, że jej już tutaj nie ma. Rozejrzałem się dookoła. Zniknęła. Albo to sen, albo to jawa. Może jednak jestem pijany, a może po prostu ześwirowałem.
-Dobranoc, księżniczko.- powiedziałem i udałem się do siebie.
*Aghata Christie - I nie było już nikogo {10 małych murzynków}
Rozdział dedykowany jest mojej kochanej przyjaciółce{i żonie ale to już dłuższa historia} Julii! <3 Chciała coś miłosnego, to dla niej ten pocałunek.
PS Nadal uważam, że miło by było, gdybyście komentowali, skoro już czytacie. Chciałabym wiedzieć, czy jest nadal sens pisania tego bloga. Wiem, że coś z obserwatorami się popsuło i nie każdemu działa, lecz komentarze też się liczą jako ten "znak" . Z góry wam wszystkim dziękuję.
Doris.
xx
Hejo! Zostałaś nominowana do Libster Awards! Więcej informacji na http://dangerfeelings.blogspot.com/ - pod koniec ostatniego wpisu ;)
OdpowiedzUsuń