środa, 19 marca 2014

Rozdział 4

Be still

-Nie mogłyśmy od razu tak zrobić?
-Oj, dobra. Może to nie jest po prostu nasza noc na takie zabawy. Ale przynajmniej teraz mamy hamburgery i Tamizę przed sobą.- Alison zaśmiała się, a ja wraz z nią. Czułam się już dużo lepiej, odkąd wyszłyśmy z tego zatłoczonego klubu.- Tak właściwie, to czemu chciałaś wyjść szybciej?- dziewczyna spojrzała na mnie z uniesioną jedną brwią. Zagryzłam nerwowo wargę, nie wiedząc co powinnam jej powiedzieć.
-Jak już mówiłam, to nie moje klimaty. Nie czułąm się tam za dobrze. Jestem raczej samotnikiem i nie wychodzę do takich miejsc.
-Daj spokój, chyba nie było z tobą aż tak źle!- spojrzałam na nią wymownie.
-Alison, czułam się pijana już po pierwszym drinku. I to wcale nie po jednym z tych mocniejszych.
-No dobra, mogło. Ale to każdemu się zdarza, nie martw się. Jeszcze nauczysz się pić.- zaśmiała się głośno i porwała jedną z moich frytek. Westchnęłam cicho i wykrzywiłam usta w lekkim uśmiechu.
-Nosisz kontakty?- rzuciłam w końcu.
-Słucham?- Alison spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Czy nosisz soczewki kontaktowe?
-Nie. Mam doskonały wzrok. Dlaczego pytasz?
-W klubie wydawało mi się... Z resztą nieważne. Jak mówiłam. Upiłam się jednym drinkiem. Słyszałam głosy i takie tam.- zaśmiałam się żałośnie i dokończyłam swojego hamburgera.- Wracajmy już, zimno się robi.
 Dziewczyna skinęła głową nie odzywając się do mnie więcej podczas drogi powrotnej. Wyglądała, jakby coś ją trapiło, a przecież to ja mam urojenia. Nic nie trzyma się kupy, odkąd przyjechałam do tego miasta.

[...]

-Wstawaj śpiochu! Szkoda tak pięknego dnia. Dalej,dalej, DALEEEJ!
-Co do...- powoli wygrzebałam się spod kołdry i od razu tego pożałowałam. Słońce wdarło się do pokoju przez rozsunięte zasłony i świeciło prosto w moje oczy. Gdy w końcu odzyskałam wzrok rozejrzałam się po pomieszczeniu.- Co wy tutaj robicie? Alison? Niall? Jest...7.40 rano!
-Wiemy. Zbieraj się i jedziemy nad jezioro. Wstawaaaaaaaaaaaaj!
-Jesteście chorzy psychicznie.- powiedziałam i schowałam głowę z powrotem pod pierzynę
-To też. No proszę cię, zrób to dla mnieeee.- Alison wdrapała się do mnie do łóżka i usiadła na mnie okrakiem zabierając mi kołdrę.
-Bo to wcale nie wygląda dziwnie, Ali.
-A co w tym dziwnego?-westchnęłam cicho i już miałam odmówić im, lecz po raz kolejny coś mnie powstrzymało. Poczułam tą samą siłę, która zdawała się mną kierować.
-Dobra, będę gotowa za 20 minut.- wymruczałam w końcu.
-Kocham cię!-Niall ku mej uciesze zdjął ze mnie dziewczynę i przerzucił przez ramię, gdy ta już zamierzała rzucić się na mnie w celu wyściskania. Podziękowałam niemo chłopakowi, a ten skinął głową.
-Będziemy czekać na dole. Spakuj potrzebne rzeczy i coś na przebranie.- uśmiechnął się zadziornie, na co ja zmrużyłam oczy. Padłam jak długa na łóżko i jęknęłam niezadowolona. Przetarłam dłońmi twarz i nabrałam głośno powietrza.
-W co ja się pakuję?- zapytałam siebie po raz kolejny.
[...]

-Nie mogliście wspomnieć, że jedziemy do puszczy? Wziąłbym coś na komary.- wyjęczał Louis , na co każdy zareagował tak samo przewracając oczami.
-Czy ty w końcu przestaniesz marudzić? Chociaż na chwilkę? Błagam?- wysapał zmęczony jego jękami Niall.
-Nie! Nie chcę zginąć pocięty przez te durne robale! Nie cierpię ich...
-Właściwie czemu jedziemy aż tam?- spytałam próbując zmienić temat. Na szczęście, albo i nie, trafiłam do samochodu razem z Lou, Niall'em i Zayn'em.
-Najlepsza miejscówka. Poza tym Fiona pojechała tam już wczoraj. Czeka na nas w chacie.
-Fiona? Znaczy się twoja babcia, tak?- skierowałam się w stronę blondyna.
-Yep, właśnie tak. Ta kobieta jest niesamowita i robi najlepsze tarty na świecie!- westchnął Niall oblizując usta. Prychnęłam cicho.
 Alison zdążyła mi wczoraj trochę opowiedzieć o chłopakach, gdy siedziałyśmy nad rzeką. Zapomniała tylko wspomnieć, że każdy z nich jest zżyty z tą kobietą.
 W końcu samochód zatrzymał się przed drewnianym domkiem. Przypominał on trochę zewnątrz naszą "szóstkę". Wysiadałam akurat z auta, gdy pojawiła się reszta. Wszyscy wzięli swoje bagaże i zanieśli je do środka. Nie wiedząc do końca co ze sobą zrobić,  weszłam nie pewnie za nimi i od razu do moich nozdrzy dotarł zapach pieczonych jabłek.
-Jesteśmy już!
-Wszyscy?- przed nami zmaterializowała się Fiona z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Chłopak pokiwał twierdząco głową i przytulił kobietę czule.
-I tak nie dostaniesz teraz ciasta, Niall.
-Kurczę, a już myślałem. W takim razie idę na górę. Widzimy się potem.- skinęła głową, a ten się oddalił. Każdy przywitał się z Fioną i poszedł w swoją stronę, zapewne do pokoi na piętrze. Tylko ja stałam nadal w przejściu nie wiedząc gdzie się podziać. Odchrząknęłam cicho, na co ta zareagowała śmiechem.
-Nie krępuj się Vivi, Harry pokaże Ci twój pokój.- wskazała głową w stronę schodów, z których jak na zawołanie, schodził Styles. Loczek podszedł do mnie i wziął ode mnie torbę.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się do kobiety.
-Widzimy się na dole za 30 minut, przebierzcie się, odpocznijcie i wtedy zaczniemy.- poinformowała nas jeszcze i poszliśmy na górę.
-Co zaczniemy?- spytałam, gdy weszliśmy na górę.
-Zobaczysz w swoim czasie.
-Dlaczego wy wszyscy jesteście tacy tajemniczy? - przewróciłam oczami i spojrzałam na niego.
-Dlaczego wczoraj ode mnie uciekłaś?- popatrzył mi w oczy zmniejszając odległość między nami.
-To nie ma nic wspólnego z tą sprawą. Poza tym nie lubię jak ktoś mi mówi co mam robić.
-Ja także tego nie lubię, więc pozwól, że powtórzę. Dowiesz się wszystkiego kiedy przyjdzie pora.- podał mi torbę wskazując drzwi na końcu korytarza, by po chwili zniknąć za innymi.
 Moja cierpliwość się kończyła i wszystko się we mnie gotowało. Każda chwila spędzona w jego towarzystwie zaczyna doprowadzać mnie do szału.
 Zacisnęłam palce wbijając paznokcie w skórę. Nie odczuwałam teraz niczego prócz złości. Znacie to uczucie bezsilności, gdy nikt nie chce powiedzieć wam o co chodzi? Gdy wyczuwasz, że wszyscy zachowują się inaczej w twoim towarzystwie, jakby coś przed tobą ukrywali? Mimo, iż chodzi nawet o taką błahostkę?
 Tak, właśnie tak się teraz czuję. Usłyszałam dziwny dźwięk i otworzyłam oczy rozluźniając uścisk. Przede mną wisiało pęknięte lustro,a szramy rozchodziły się od środka na wszystkie strony. Zupełnie tak samo jak na ekranie mojego odtwarzacza. Zdezorientowana i wystraszona szybko opuściłam korytarz wbiegając do wyznaczonego mi pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i ześlizgnęłam się po nich na podłogę. Wzięłam kilka głębokich wdechów, by choć trochę się uspokoić. Te oczy, głosy w mojej głowie, złość. Wszystko powraca, tak, jak wtedy.

[...]

 Usłyszałam jak wszyscy zaczęli wychodzić, by zebrać się na dole, więc wstałam i ubrałam krótkie szorty oraz dużą, rozciągniętą, granatową bluzę. Spakowałam jeszcze do kieszeni paczkę Marlboro, nową zapalniczkę i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam powoli ze schodów na parter dołączając do innych.
-Więc jesteśmy już w komplecie.- kobieta wskazała głową bym usiadła- Mamy dzisiaj piękną pogodę, więc połączymy przyjemność z obowiązkami. Dołączyła do nas Vivienne Drenay, więc trzeba będzie ją nieco wtajemniczyć, nim zaczniemy cokolwiek.
-Fiono, ale skąd mamy wiedzieć, że to ona.
-Zdaj się na moją intuicję Louis. Zacznijmy więc od...
-Przepraszam! Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? Kim mam niby być?- krzyknęłam tak, bym została zauważona. Wszyscy skupili się teraz na mojej osobie, a ja momentalnie poczułam się nieswojo. Kobieta podeszła i złapała mnie za ramiona z uśmiechem. Posadziła mnie z powrotem na kanapie, a sama usiadła obok.
-Vivi, uspokój się, proszę. Jesteś tutaj nie bez powodu. Nie bez powodu także trafiłaś do szóstki. Tak jak zrobili to wcześniej inni.
-Więc jaki jest ten powód?- spytałam wyraźnie zniecierpliwiona.
-Każdy z nas tworzy własną historię, ma własne upodobania, zdolności. Jedni potrafią wspaniale pływać, inni za to są szybcy w biegu, a my...- spojrzała mi w oczy, a jaznów usłyszałam głos w swojej głowie.-...my mamy magię.




Hejooo, rozdział jest jaki jest. Gorączka daje o sobie znać. ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz